Nie jestem wariatem… — z pamiętnika matki

Antek ma fazę na malowanie się. 

Nie że makijaż a'la dama, nie. 

Bywało, że mnie naśladował i stwierdził, że to głupie. Były więc wzory wojownika,  runy ochronne. 

Stan moich kosmetyków woła o łaskę,  ale kij...dziecko ma wyobraźnię,  tworzy,  wymyśla. Ok.

Natomiast dziś mnie pokonał.

Przychodzi z krzyżem narysowanym na czole (moją szminką, kierwa). Się pytam kosmity, o co chodzi tym razem,  a on na to:

- Jestem kościołem. 


Dziękuję, dobranoc. Tekst z serii Nie jestem wariatem, jestem samolotem.


Antoni, lat 5

Komentarze