Ogień


Chcieli ubrać mnie w swoje oczekiwania Spłonęły na stosie moich potrzeb. 

Chcieli owinąć mnie kokonem poprawności politycznej. 

Spopieliła go prawda którą głoszę bez ogródek. 


Chcieli pomalować mnie na swoją modłę. 

Spłynęły barwy sztuczne bo we mnie, rozgrzana do czerwoności, buzowała moja autentyczność. 


Chcieli obudować mnie zakazami.

Połamały się pod ciężarem moich kroków, gdy szłam jak zawsze własnymi drogami. 


Próbowali nakarmić mnie wiedzą jedynie słuszną. Faktami nie-do-podważenia.

Moja inteligencja wydaliła truciznę. 


Próbowali straszyć. 

Atakować. 

Ustawiać w szeregu. 

Wyśmiewać. 

Przegrali. 

Bo poza sobą samą—niewiele mam do stracenia. 


Gdziekolwiek podążam, 

Zabieram siebie ze sobą. 

Cokolwiek robię, ja to robię. 

Gdy uciekam, przed sobą nie ucieknę. 

Gdy wybieram, stoję w centrum mojego wyboru. 


Gdy siebie stracę, to nie ma mnie. 

A ja lubię być!

Być uparcie, czasem na przekór i wbrew. 


Zbudowali stosy. 

Chcieli mnie spopielić. 

A ogień palił….

Palił wszystko to, co mną nie było, 

aż docierał do rdzenia mnie samej. 

Niszczył piórka w które obrosłam. 

By moja istota choć naga i uwłaczająca oczom, które boją się prawdy

Nie zaprzeczała samej sobie

Na drodze pełnej miraży. 


Zbudowali stosy. 

Chcieli mnie spopielić. 

Nie wiedzieli, że ogień to… ja. 


🇬🇧 English version here:

https://k-kreative.co.uk/f/the-fire


Komentarze