WINNA

Dzień Kobiet zbliża się wielkimi krokami. Ja już standardowo świętuję słowem.


Tym, które mówiły za dużo
w czasach gdy milczenie było złotem.
Tym, które milczały za długo
bo mowa srebrna niosła wyrok śmierci. 

Tym, które szły na stos
Gdy historia robiła z nich przypis
na marginesie księgi praw
ustalonych w imię ojca i syna,
boskich. 
Mało ludzkich.

Tym, które tonęły w rzekach,
choć umiały pływać lepiej
niż ci, co je topili ze strachu 
przed ich potęgą. 

Tym, które szyły mundury
dla chłopców co dorosną jeśli nie zginą 
w męskich wojnach 
o ostatnie słowo i kawałek ziemi. 
Co zostawały same na polu bitwy zwanym codziennością, 
by utrzymać przy życiu kolejne pokolenia. 

Tym, którym nie wypadało pytać,
bo odpowiedź i tak już była gotowa.
Wyssana z mlekiem umęczonych matek 
co rodziły często i dużo.
Kładły swe ciała pokotem
jak snopy na polach przy żniwach,
po których krwawią ręce
i pękają plecy. 

Tym, co mogły kochać
tych których im wskazano
za wiano
bo na miłość od serca nie było miejsca 
w strukturach rodzin na pokaz. 

Tym którym gorsety odbierały oddech a zasady jedyne i słuszne zagłuszały duszę.

Tym, które stawiały pierwsze kroki,
żeby innym łatwiej się szło
a każdy krok mógł kosztować życie.

Tym, które miały rozum i dwie ręce,
lecz ograniczone pole do popisu. 
Niby człowiek, a niby-człowiek. 
Zdegradowane z urodzenia
za chromosom, co się powtórzył.

Ich życie nie przeszło do podręczników,
nie stało się cytatem pełnym chwały. 
Pozostało w listach,
w zmęczonych oczach,
księgach parafialnych,
w nierównych linijkach zapisków
gdzie krzyżyk służył za imię.

A ja – mówię głośno,
bo one głosu nie miały.
Idę tam
gdzie one nie miały wstępu. 
Uczę się bo dla nich wrota szkół były zamknięte. 
Mam wybór, gdzie one miały przykazania.

Jestem im to winna.

Za mną stoi moc ich mocy, 
w moich żyłach płynie ich krew, 
a w uszach brzmi ich śmiech
przez łzy 
całych wieków niesprawiedliwości.

Mamy.
Babcie.
Prababcie.
Kuzynki.
Ciocie.
Prasiostry.

Jestem im winna
choćby to jedno zdanie,
którego tym razem
nikt nie będzie mógł skreślić… 

English version:



Komentarze